Home Page »  Z »  Zaburzenia
   

Uwarunkowania (feat. Magda Wac) Lyrics


Zaburzenia Uwarunkowania (feat. Magda Wac)




[Zwrotka 1: Tusz Na Rękach]
Wychowani w latach dziewięćdziesiątych
Patologia, klaustrofobia horyzontów
Poglądy jak bloki - odlane z jednej formy
Wąskie jak klatki schodowe do remontu
Ściany tak cienkie, że uszu mieć nie muszą
Poza tym mają głos, czuję jak mnie duszą
Wieczorami kiedy on wypił trochę za dużo
Ale na szczęście w niedzielę idzie pracować nad duszą
Sąsiad, który mówił mamie żeby nie brała rozwodu
Bo bez męskiego wzoru będę homoseksualny
Historia jak zwykle przybrała dziki obrót
Bo to jego syn stał się społecznie łatwopalny
Starszy brat kumpla z piaskownicy - Olek
Po szkole uczył nas jak przeładować pistolet
Mówił, że w filmach pokazują bardzo mało prawdy
I że w moim wieku sypały mu się portfele z nogawki
Wzorzec - każdy dobry, jeśli nie masz innych
Mówię o tym męskim: tendencji do bycia winnym
Poszukiwaniu siebie za krawędzią cienkiej linii
Bodziec - każdy dobry, byle intensywny
Ta generacja tworzy tarcie, świat się zmienia coraz bardziej
A moja rola to mówić o tym otwarcie
Jestem głosem pokolenia - kilku osób w kilku miastach
Wszyscy mamy zaburzenia i ciężko nam dorastać

[Zwrotka 2: Tusz Na Rękach i Magda Wac]
W świecie pełnym nienawiści
Oddychając dla miłości
Nie chcemy żyć dla korzyści
Wciąż szukamy bliskości
Choć coraz częściej jest trudno
Zostać przy zdrowych zmysłach
Walczyć o lepsze jutro
Gdy pogrąża nas fikcja
Mało kto mówi o uczuciach
Częściej o innych ludziach
O ich statusie i ciuchach
Wizja naszego szczęścia jest krucha
Błądzimy - już nie dzieci i nie we mgle
Noc rozświetlają neony w tle
Uczę się, że nie wszystkie demony są złe
Bo to ludzie częściej chcą wypić ze mnie krew

[Zwrotka 3: Tusz Na Rękach]
Lubię mówić o słabościach
W ten sposób oczyszczam z nich serce
Wracać do chwil które kiedyś kształtowały moje wnętrze
Kilkanaście lat wcześniej, w licealnej szatni
Przemycone flaszki wyciągane z nogawki
Kieliszki za współudział, pożyczone od sprzątaczki
Trzymane w magazynku do specjalnych okazji
Inicjacji. Wtedy przestałem być kotem
Przerwana lekcja muzyki, tak waliło polmosem
Ale czułem się super. Gorzej o poranku
A potem znowu super bo byłem członkiem gangu
Nocne graffiti malowaliśmy na ścianach
W bluzach z kapturem, vansach i lenarach
To był bunt, na szarą rzeczywistość zamach
Efekt - piękne uczucie być wyjętym spod prawa
Pierwszy raz, bo drugi raz nie jest już tak ekstra
Na tyłach radiowozu, czując lekki niesmak
Nie byłem pełnoletni, więc pyskowałem. Nie strasz
Jak blefowali, że mają dowody na zdjęciach
Tak szukałem akceptacji
Myślałem, że znajdę ją w grupie
Przy pomocy psychoaktywnych substancji
Dobrze, że w porę udało mi się uciec



Browse: